Miłość i wsparcie

Rozmowa z Anną Piśkiewicz, Mamą 35-tysięcznej podopiecznej Fundacji Dzieciom „Zdążyć z Pomocą” – Maliny. Jednej z sióstr bliźniaczek, które urodziły się w grudniu ubiegłego roku.

Rozmowa z Anną Piśkiewicz, Mamą 35-tysięcznej podopiecznej Fundacji Dzieciom „Zdążyć z Pomocą” – Maliny. Jednej z sióstr bliźniaczek, które urodziły się w grudniu ubiegłego roku.

Monika Sadowa: Wiadomość o tym, że spodziewa się Pani dwojaczków musiała być nie lada zaskoczeniem. Nie każdy w pierwszej chwili jest gotowy na taką niespodziankę. Czy większa była radość czy obawa?

 

Anna Piśkiewicz: Pamiętam ten dzień, kiedy dowiedzieliśmy się z mężem, że będziemy mieli bliźniaczki. Dla mnie to nie był szok, liczyłam się z tym, ponieważ w rodzinie było dużo takich przypadków, bardziej zaskoczony był mąż. Zawsze coś mi mówiło, że będę miała bliźnięta, marzyłam o tym. W związku z tym była to ogromna radość, nie obawiałam się tego jak to będzie, gdy się urodzą.

Jakie uczucia towarzyszyły wiadomości o tym, iż Malinka urodziła się z martwą nóżką?

– Dzień narodzin dziewczynek był jednym z piękniejszych w moim życiu. Towarzyszyła mu ogromna radość i szczęście. Jednocześnie spadła na nas wiadomość, że Malinka ma martwą nóżkę. Usłyszałam o tym jakieś 2 minuty po urodzeniu córki. Uczucia jakie nam towarzyszyły to był szok, niedowierzanie, pytanie dlaczego nam to się przydarzyło. Jak to się stało, że nikt tego nie zauważył podczas robienia USG?  Przecież leżałam w szpitalu 6 tygodni i byłam cały czas pod opieką lekarzy.

Czy po pierwszym szoku nadeszła akceptacja i gotowość zmierzenia się z sytuacją taką jaka jest?

– Mój szok właściwie trwał 1 dzień. Później wiedziałam, że muszę zacząć działać, bo nic mi nie da użalanie się. Jeszcze leżąc w szpitalu po porodzie, zaczęłam szukać informacji o protezach, o podobnych przypadkach jak nasz itd. Na dobrą sprawę nie raz przyjdzie nam się zmierzyć z tą sytuacją na nowo, bo nie wiemy co czeka Malinkę, jak będzie wyglądała jej przyszłość.

 

Malinka bardzo szybko stała się podopieczną naszej Fundacji. Skąd tak szybka decyzja o założeniu dziewczynce subkonta w Fundacji Dzieciom „Zdążyć z Pomocą”?

– Będąc jeszcze w szpitalu już szukałam Fundacji, do której mogłaby należeć nasza córeczka. Fundacja została mi zarekomendowana przez znajomych. Ale też w internecie była bardzo polecana. Koszty, które przyjdzie nam ponieść w związku z protezowaniem są bardzo wysokie. Wiedziałam, że zapisanie córki do Fundacji bardzo mi pomoże w gromadzeniu środków.

 Jakie obawy i nadzieje dotyczące przyszłości Malinki towarzyszą Pani i najbliższej rodzinie?

– Największa obawa jest taka, że w pewnym momencie życia Maliny może nam zabraknąć pieniędzy na protezy. Myślimy też o tym jak się odnajdzie wśród rówieśników, gdy będzie starsza i będzie miała protezę zamiast nogi. Zastanawiamy się też, co odpowiemy córce, kiedy zapyta: „dlaczego ja, dlaczego to mnie spotkało”? Wspólnie z rodziną zrobimy wszystko by Malinka była szczęśliwa, by realizowała swoje marzenia, by jej życie było jak najlepsze. Na pewno po drodze napotkamy wiele trudności, jest to nieuniknione. Jednak jestem przekonana o tym, że obie siostry Maliny, cała nasza rodzina, znajomi będą nas wspierać i nam pomagać.

Brak nóżki niesie ze sobą wiele potrzeb – rehabilitacja, sprzęt, pomoce terapeutyczne. Które z nich są najważniejsze na tym etapie życia? Jakie będą kolejne?

– Aktualnie najistotniejsza jest rehabilitacja, która przygotuje córeczkę do protezowania. Ma nauczyć Malinkę poruszania kikutkiem tak jak drugą nóżką. W 8-12 miesiącu, kiedy córka będzie się pionizowała, niezbędna będzie pierwsza proteza, która musi być bardzo często wymieniana, początkowo co 3-4 miesiące, w zależności od tego, jak szybko Malinka będzie rosła. O tym, co jeszcze będzie niezbędne po drodze, zdecyduje lekarz prowadzący córkę.

Malinka ma dwoje rodzeństwa. Starszą siostrę i siostrę bliźniaczkę. Jakie jest Państwa marzenie dotyczące dzieci? Zapewne z największą troską myślicie o przyszłości Malinki?

– Starsza córka ma na imię Liwia. Jest bardzo pomocna przy siostrach. Myślę, że jeszcze nie raz i Jagoda i Liwia zaskoczą nas względem Maliny. Jestem przekonana, że będą się wspierały. Zależy nam na tym, aby dziewczynki się kochały. A naszym marzeniem jest, aby były szczęśliwe w życiu. I zrobimy wszystko by niczego dziewczynkom nie zabrakło. Naszą ogromną miłość już mają.

Zarządzaj plikami cookies