Białek Franciszek

Życie dla Frania okazało się złośliwe jak nowotwór, który zdiagnozowano u niego zaledwie w drugim miesiącu po przyjściu na świat. W ostatniej chwili, przypadkiem wykryty guz w okolicach nerki, okazał się jedynie wierzchołkiem góry lodowej, która wyłaniała się z jego kręgosłupa…

Tak zaczęła się walka! Walka, do której obecnej potrzebujemy poza ludzką życzliwością, środków finansowych.

Neuroblastoma, to nowotwór, który zmusił nasze dziecko do podjęcia walki o zdrowie i życie, przykuwając je do szpitalnego łóżka na 5 miesięcy. Długie miesiące hospitalizacji, wypełnione cierpieniem, wieloma cyklami chemioterapii, przetoczeniami krwi i wyczerpującymi badaniami, w końcu doprowadziły do niemal pięciogodzinnej operacji, po której wycieńczone serduszko Frania zaczęło się zatrzymywać.

Zażegnane widmo kalectwa wynikające z możliwości przerwania przez guz rdzenia kręgowego, przeobraziło się w strach przed skutkami niedotlenienia mózgu, do którego doszło w wyniku zaistniałych powikłań pooperacyjnych oraz kilkunastominutowej reanimacji.

W tym momencie Franuś zamienił łóżko z oddziału onkologicznego na to z intensywnej terapii, gdzie został podpięty do aparatury podtrzymującej życie i wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej.

Na tę chwilę zakończyliśmy pierwszy z etapów leczenia, choć trafniej byłoby użyć stwierdzenia walki o najważniejszy z darów – życie.

Przed nami czas długotrwałej rehabilitacji, zajęć terapeutycznych, wizyt u specjalistów: neurologów, onkologów,logopedów, chirurgów oraz wiele innych badań monitorujących i kontrolnych w szpitalu.

Serdecznie dziękujemy za wsparcie i pomoc,

Rodzice Frania