Ania i Dawid

Historia Dawida, naszego podopiecznego i najsłynniejszego polskiego kibica, nie skończyła się wraz z jego śmiercią. Dawid zostawił „testament” – prośbę do swoich rodziców, aby wszystko, co po nim zostanie, przekazać najbiedniejszym i najbardziej potrzebującym. Tak połączyły się dwie historie, Ani i Dawida.

Dawid

Poruszył wszystkich. Stał się znany dzięki relacjom telewizyjnym opisującym jego pasję kibicowania wbrew ciężkiej i nieuleczalnej chorobie, rdzeniowemu zanikowi mięśni. Choroba czyniła spustoszenie w organizmie 14-letniego chłopca, ale mimo to kibicował na stadionie w Gdańsku podczas Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej Euro2012 – szczególnie drużynie Hiszpanów, której był wielkim fanem.

Dawid z niezwykłą siłą i pogodą ducha znosił cierpienia. O 6 lat przeżył wyrok lekarzy. Pomimo że nie był w stanie poruszać się samodzielnie, a pod koniec życia ważył jedynie 10 kg,  przygotowywał wykłady o pasji kibicowania dla dzieci na Politechnice i w Akademii Wychowania Fizycznego w Gdańsku, na które przychodziło bardzo wielu słuchaczy. I tak właśnie żył – z pasją i na przekór chorobie. Zmarł w otoczeniu najbliższych osób w rodzimym Gdańsku 18 września 2012 r.

Dawid okazywał ogromny hart ducha, wolę życia i wewnętrzną siłę, która wszystkich nas może onieśmielać. Na przekór przeciwnościom i ułomnościom spełniał swoje marzenia, czym zaimponował całej Polsce. Dał przykład osobom walczącym z chorobą, ale jeszcze większy osobom zdrowym, by umieć czerpać radość z każdego dnia. Dawid przed śmiercią poprosił rodziców, aby cały sprzęt rehabilitacyjny po nim przekazać najbiedniejszym i najbardziej potrzebującym.

 

Ania

Tak historia Dawida spotyka się z losem Ani, naszej podopiecznej, która od 4 lat podłączona jest 24 godziny na dobę pod aparaturę tlenową. Na początku leczenia „wystarczało” 17 godzin, obecnie bez tlenu udusiłaby się. Ania choruje na wczesnodziecięcą kifoskoliozę idiopatyczną, całe dzieciństwo leczyła się  w sanatorium oddalonym o 400 km od domu. Była tam sama, ponieważ jej mama musiała zajmować się sześciorgiem rodzeństwa. Niestety, mimo leczenia, wielu bolesnych zabiegów i operacji jej kręgosłup jest coraz bardziej skrzywiony. Ania ma kifoskoliozę znacznego stopnia (bardzo duży garb na plecach, a lewa strona jest wklęsła), bardzo rozległą deformację klatki piersiowej (kurza klatka), stałe bóle kolan z powodu obciążenia pleców garbem, przewlekłą niewydolność oddechową całkowitą, serce płucne, przewlekłą niewydolność krążeniową, anemię z powodu skrzywienia organów wewnętrznych, które są ściśnięte i źle pracują. Ania waży 30 kg, ma 138 cm wzrostu, patrząc na jej zdjęcia, ciężko uwierzyć, że ma 24 lata.

To właśnie kręgosłup i klatka piersiowa uciskają płuca i serce, dlatego ciągle jej  duszno. Stale przyjmuje leki. Jest uwięziona w czterech ścianach, nie może wyjść do lekarza, odwiedzić koleżanki, nie może marzyć nawet o spacerze. Do tego stopnia spadła jej wydolność oddechowa, że grozi jej śmierć.

Ania utrzymuje się z renty socjalnej w wysokości 597 zł i zasiłku pielęgnacyjnego, co przy kosztach leków zupełnie nie starcza na życie.

Podłączona jest do stacjonarnego koncentratora tlenu, działającego na prąd i ważącego ponad 15 kg. Wypożyczył jej go pulmonolog, u którego się leczy. Stacjonarny koncentrator sprawia, że Ania nie może ruszyć się z pokoju, a bardzo krótki wężyk powoduje, że czuje się – jak sama o sobie napisała – „jak pies na krótkim łańcuszku przy budzie”. Przerwa w dostawie prądu, która wyłączyłaby koncentrator, grozi jej śmiercią przez uduszenie.

Fundacja skontaktowała się w sprawie Ani z rodzicami Dawida Zapiska, którzy realizując prośbę swojego synka, nawiązali z nami współpracę, aby dotrzeć do najbardziej potrzebujących i najbiedniejszych dzieci.

6 października przedstawicielki Fundacji Ania Maryańska i Aleksandra Złotkowska odebrały przekazany przez rodzinę Dawida koncentrator i 19 października dostarczyły go Ani. Teraz nasza podopieczna stawia pierwsze od czterech lat kroki i uczy się obsługi nowego koncentratora, dzięki któremu być może uda jej się samej wyjść na dwór.

Ania wciąż ma zbyt mało środków na leczenie. Dlatego serdecznie prosimy o pomoc dla niej. Nawet o drobną darowiznę wpłaconą na konto podane przy jej apelu.

Składamy serdecznie podziękowania rodzinie Dawida Zapiska, która ten bardzo cenny sprzęt przekazała Ani, dając jej tym samym szansę na lepsze życie i odzyskanie samodzielności.